Poświąteczne pierniki.
Co prawda już po świętach ale zapisuję ten przepis na przyszłość. Pierniczki wyszły fajne, bardzo pachnące i choć wydaje mi się, że sypnęło mi się za dużo sody (historia tego ciasta i moich 3! prób jego zrobienia jest bardzo długa ) to i tak zjedliśmy je ze smakiem. Na dekorowanie zabrakło już sił. Ogólnie tegoroczny grudzień był bardzo szalony, pełen spotkań, jarmarków, poznawania nowych ludzi, cudownych zajęć jogi (może wkrótce się z Wami podzielę historią na ten temat) ale tym bardziej doceniłam świąteczny czas, kiedy można było przysiąść na sofie i nie robić nic.
Przepis podejrzałam tutaj.
Składniki:
- 175 g cukru (użyłam demerara)
- 140 golden syrup (syrop złocisty) ewentualnie miód
- 100 ml pełnotłustego mleka
- 125 g masła
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 łyżki mielonych gożdzików
- 1/2 łyżki mielonego kardamonu
- 1/2 łyżki sproszkowanego imbiru
- 1 łyżka mielonego cynamonu
- 500 g mąki pszennej
- 1/2 łyżki sody oczyszczonej
Do garnka wsypujemy cukier, golden syrup i mleko.
Zagotowujemy i odstawiamy z ognia.
Po ok. 2 minutach dodajemy masło, przyprawy (bez sody!) i sól.
Mieszamy do połączenia składników i odstawiamy do ostygnięcia do temperatury pokojowej.
Mąkę przesiewamy do miski z sodą.
Dodajemy masę maślaną i zagniatamy ciasto, które zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na 48 godzin.
Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na grubość ok. 3 mm (u mnie zdecydowanie więcej) i wycinamy foremkami ciastka.
Pieczemy 5 minut w temp. 200 st.
Studzimy na kratce, ostrożnie je przekładając z blachy (po upieczeniu są miękkie)
Polecam zajrzeć na bloga, z którego wzięłam przepis. Piękne zdjęcia i pięknie udekorowane lukrem pierniczki. Nam może się uda w przyszłym roku :)
Komentarze
Prześlij komentarz