Weekendowe opowieści. Monkey Forest.
Nie wiem jak to się stało ale dopiero po prawie ośmiu (jeju, kiedy ten czas zleciał??) latach mieszkania w UK wybraliśmy się do pobliskiego Monkey Forest. Miejsce jest fantastyczne, idealne na niedzielną wycieczkę, pod warunkiem, że pogoda dopisuje. Małpiszony, które tu żyją, potrafią poprawić humor. Chociaż nie wolno ( i nie dadzą się) ich dotykać to samo obserwowanie ich śmiesznych zachowań jest bardzo przyjemne. Warto zabrać ze sobą piknikowe specjały aby po spacerze pożywić się na specjalnie do tego przygotowanych stołach. Jest również kafejka, ale oprócz kawy nic w niej nie kupowaliśmy. Mieszkającym niedaleko polecam to miejsce z czystym sumieniem.
Pierwsza małpa przez nas napotkana siedziała wysoko na drzewie i nie raczyła na nas spojrzeć. Obawialiśmy się, że reszta też będzie niemiła :)
Okazało się, że nie wszystkie uciekają na drzewa i chociaż, jak wcześniej wspomniałam, nie podchodzą do ludzi można na nie popatrzeć z bliska.
Spotkaliśmy małpę odpoczywającą...
malutką małpkę, która ciągle spadała z drzewa, na które właśnie się wdrapała...
małpę wkurzoną lub jak kto woli bez-kija-nie-podchodź małpę...
małpę znudzoną...
małpią damę, z tej śmiałam się najdłużej.
Małpa głodna też była...
i małpa smutna...
A na samiuśki koniec drugi bonus, Matka Polka we własnej rudej osobie i dwie małpki na dodatek. Jedna osobista.
Przy małpim parku znajduje się również miejsce dla amatorów wysokości. Przez jakiś czas można poczuć się jak prawdziwa małpa i poskakać na specjalnie do tego celu przygotowanych "budowlach" ulokowanych wysoko w koronach drzew. Starsza córka uwielbia takie ekstremalne (jak na nią ) sporty, niestety z lasu wyszła niepocieszona. Na przyjemność przejścia całego toru przeszkód trzeba poświęcić ponad dwie godziny a my niestety musieliśmy wracać. Obiecaliśmy jednak Julii że wrócimy tutaj na pewno. Jak tylko przestanie padać deszcz, pojedziemy.
Przy małpim parku znajduje się również miejsce dla amatorów wysokości. Przez jakiś czas można poczuć się jak prawdziwa małpa i poskakać na specjalnie do tego celu przygotowanych "budowlach" ulokowanych wysoko w koronach drzew. Starsza córka uwielbia takie ekstremalne (jak na nią ) sporty, niestety z lasu wyszła niepocieszona. Na przyjemność przejścia całego toru przeszkód trzeba poświęcić ponad dwie godziny a my niestety musieliśmy wracać. Obiecaliśmy jednak Julii że wrócimy tutaj na pewno. Jak tylko przestanie padać deszcz, pojedziemy.
Wspaniala wycieczka! I jaka mieliscie sliczna pogode!:)
OdpowiedzUsuńPojechaliscie tam dopiero po 8 latach mieszkania w UK? Nie masz sie czym przejmowac, znam osoby, ktore urodzily sie w Wieliczce i nigdy nie byly w Kopalni Soli;)
Pozdrowionka!:*
Tak jakoś wyszło, zawsze wybieraliśmy inne miejsca :)
UsuńJakie piekne słonko u Was :0 Pogoda sprzyja takim wypadom! Zazdroszczę bo u nas szaro-buro-biało...
OdpowiedzUsuń