Razowe ciastka z cynamonem i wiosna, nareszcie !

 
 
 
 
Zaskakujące, jak bardzo może zmienić się podejście człowieka do życia kiedy tylko zaświeci słońce. W tym roku zima w UK była wyjątkowo paskudna, właściwie nie zima a to, co powinno nią być. Wieczne deszcze i przerażające wiatry dały nam w kość, więc tym bardziej cieszymy się ze świecącego od kilku dni słońca. Można naładować baterie na kolejne deszczowe dni, które, nie łudźmy się, na pewno nadejdą.
Wiosna to czas porządków w domach, ogródkach (już słychać kosiarki :) a dla mnie także w życiu. Czas porzucić smutne myśli, szukać pozytywów każdego dnia, otoczyć się ludźmi którzy nas szczerze lubią i kochają a odstawić tych, którzy tylko udają. I mieć nadzieję, że będzie dobrze !
 
Na początek wiosny, być może niezupełnie wiosenne - ciastka. To trzeci raz, kiedy je piekę. Pierwszy - zupełna klapa, skorzystałam z przepisu dołączonego do stempla, zupełnie nie pomyślałam, że dodatek proszku do pieczenia całkowicie zepsuje ideę tego stempla, ponieważ ciacha urosną i napis zniknie.
Za drugim razem skorzystałam z przepisu Doroty z "Moich Wypieków" i było lepiej, niestety nie zdążyłam ciastek sfotografować, ponieważ były pieczone dla Julii i jej grupy Skautów na imprezę, gdzie miały być sprzedawane a dochód jest przeznaczony na potrzeby grupy (wycieczki, potrzebne materiały, itp. ). Większość rodziców postarała się i przyniosła wypieki, jednak nasze ciastka marnie prezentowały się w towarzystwie babeczek suto okraszonych lukrem, posypkami, polewami itd. No cóż, nie każdy stawia na zdrowie, jeśli o jedzenie chodzi. Podejrzewam, że ciastka wylądowały w koszu po zakończeniu imprezy, właściwie to mogliśmy je odkupić i skonsumować w domu.
Trzecie podejście nastąpiło wczoraj. Dziewczyny narzekają, że inne dzieci w szkole na lunch przynoszą chipsy, ciastka, czekoladki i inne słodkości. Wiem, że niektórym może to wydać się dziwne i nie na miejscu (usłyszałam nawet kiedyś, że odbieram dzieciom dzieciństwo, nie dając im słodyczy kiedy tylko poproszą o to) ale stosujemy w domu zasadę, że słodycze są tylko w weekend. Dlatego też do lunchu nie dostają batoników ani kupnych ciastek. Myślę, że dobrze na tym wychodzą. Ciastka upiekłam dla nich i cukier zastąpiłam ksylitolem. Zobaczymy jak im smakowały kiedy wrócą dziś ze szkoły :) Przepis, jak już wspominałam, pochodzi z książki "Moje wypieki i desery" za którą serdecznie dziękuję Ani.
 
 
 
Składniki:
 
- 250 g mąki pszennej razowej
- 125 g miękkiego masła
- 120 g brązowego drobnego cukru ( użyłam 40 g ksylitolu )
- 1 duże jajo
- 2 łyżki mleka
- 2 łyżeczki cynamonu
 
 
 
Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę.
Dodajemy jajko, ucieramy dalej.
 Mąkę mieszamy z cynamonem, dodajemy do masy, wlewamy mleko  i zagniatamy. (Dorota radzi robić to w mikserze).
Ciasto owinięte w folię wkładamy do lodówki na 30 minut.
Po tym czasie z ciasta odrywamy kawałki, formujemy w kulki (większe od orzecha włoskiego), lekko spłaszczamy, wierzch lekko oprószamy mąką (łatwiej jest wtedy odkleić ciasto od stempla) i odciskamy wzór.
Stempel róznież za każdym razem oprószamy mąką.  
Układamy na blasze wyłożonej papierem i pieczemy 15 minut w 200 st.
Pilnujemy ciastek, bo wg moich obserwacji lubią się szybko przypalić.
 
 
 
 
 

Komentarze

  1. O proszę wiesz, że doskonale Cię rozumie odnośnie tych ciasteczek w szkole. Ja upiekłam nie tak dawno orkiszowe muffiny z mlekiem migdałowym ehs. Wyglądały marnie w towrzystwie lukrowanych muffinów zawalonych posypkami i tanią czekoladą ehs. Nie cieszyły się powodzeniem haha;)
    No ale cóż:).
    PS do lunch boxów daje timkom suszone owoce i orzechy lub/i domowe wypieki. Też nie daje im ciastek/chipsów(moje chłopaki nigdy jeszcze chipsów nie jadły jedynie czasem te chrupki kukurydziane z organixa.)wafelków, batonów itd do szkoły ani w tygodniu, a i czasem w weekend nie ma słodkiego. :))
    PS a przepis wypróbuję, muszę taki stempel dorwac ihih

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem zauroczona tymi ciastkami!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty