Weekendowe opowieści. Clovelly.
W poprzednim poście wspominałam o świetnej wycieczce jaką odbyliśmy kilka dni temu. Wybraliśmy się do Cornwalii, części Anglii, która zachwyca widokami. Zatrzymaliśmy się w Newquay a stamtąd urządzaliśmy wycieczki w okolice.
Szczerze mówiąc, sceptycznie podchodziłam do opowiadań znajomych i ich zachwytów : "krajobrazy jak Grecji, czy Hiszpanii". Mile się rozczarowałam. Do tego stopnia, że na pewno jeszcze tam wrócę.
Szczerze mówiąc, sceptycznie podchodziłam do opowiadań znajomych i ich zachwytów : "krajobrazy jak Grecji, czy Hiszpanii". Mile się rozczarowałam. Do tego stopnia, że na pewno jeszcze tam wrócę.
Jednym z miejsc, jakie odwiedziliśmy (dziękuję Ci Mężu, że znalazłeś je w czeluściach internetu !!!) jest wioska Clovelly ( Devon). Jest wyjątkowa. Całością opiekują się prywatni
właściciele (pokolenia tej samej rodziny od 1738 r) , którzy chcą
zachować jej klimat i wygląd z czasów XIX wieku. Nie ma tam samochodów, tylko osiołki i pewnego rodzaju sanie, które pomagają w transporcie produktów potrzebnych mieszkańcom. Wioska położona jest na wzgórzu, i tak jak schodzenie po śliskich kamieniach można przeżyć, tak wchodzenie z powrotem jest już mniej wesołe.
Widok po wejściu na teren Clovelly.
Schodzimy w dół. Na prawo wejście do chaty rybaka.
Chata rybka od środka. Nawet ładnie urządzona :)
Widok z okna chaty. Co ja bym dała za taki!!!
Charles Kingsley. Jak żywy!
Idziemy dalej.
Widok z góry na przycumowane łodzie.
Plaża. Można przycupnąć na kamieniu z kanapką. Jednak chodzenie po tych kamieniach z aparatem w jednej i rączką 4-latki w drugiej dłoni do łatwych nie należy!
Wodospad, który objawił nam się całkiem niespodziewanie!
Po szalonym wyczynie co niektórych członków rodziny, polegającym na wejściu za wodospad i wracaniu do domu w stanie całkowitego przemoczenia, wchodzimy z powrotem.
Toby po ukończonej służbie.
Jeśli będziecie kiedyś w okolicy, koniecznie odwiedźcie:
Ależ pięknie! uwielbiam podróże :-)
OdpowiedzUsuńJa jestem jedną z tych osób, które się entuzjazmują Kornwalią i twierdzą, że kornwalijskie wybrzeże jest piękniejsze od hiszpańskiego;-) W Clovelly nie byliśmy, następnym razem się wybierzemy.
OdpowiedzUsuńFajny fotoreportaż - mam wrażenie, że tam też byłam:)
OdpowiedzUsuńPieknie tam, uwielbiam takie miejsca ;))
OdpowiedzUsuńBosko!
OdpowiedzUsuńPięknie, wręcz bajkowo! atmosfera tego miejsca wyjątkowa...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
My byliśmy tam rok temu, cudne miejsce :) I zdjęcia też mamy podobne :) Takie miejsca jak Clovelly najlepiej zwiedzać jak jest słonecznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaki mały błąd, ale ważny to Clovelly jeszcze należy do Devonu, granica Kornwalii z Devonem rozpoczyna się za Hartland. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za sprostowanie. Chyba z wrażenia nie sprawdziłam dokładnie, gdzie pojechałam :)
UsuńTo nie jest wielki błąd :) Mieszkam w okolicy i za każdym razem jak jestem na plaży w Westward Ho! to widzę zarys tego miasteczka, a szczególnie wieczorem, gdy już słońce zachodzi można zobaczyć jak świeci od lamp :) A miasteczko ma swój urok :)
OdpowiedzUsuńNo to szczerze Ci zazdroszczę tego, gdzie mieszkasz!! Pozdrawiam ciepło!
UsuńUwielbiam Kornwalie, choc sam Devon jeszcze nie mialam okazji poznac. Jeszcze. Ja wrozilam z Kornwalii ponad tydzien temu. Nie policze ile razy juz tam bylam. Nie przeszkadza mi nawet kaprysna pogoda. To powietrze i ten niezwykly klimat. W tym roku bylismy tez na Land's End i rowniez, jesli znajdziesz czas, zapraszam na moje wspomnienia z tej wycieczki tutaj: www.rejsemnawyspe.blogspot.com Pozdrawiam. Kasia
OdpowiedzUsuńJejku, Moniko, ale miałaś widoki...!!!
OdpowiedzUsuńByłam kilka razy w Anglii. Ale tych stron nie znam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)