Piątkowa zupa rybna ze szpinakiem i łańcuszek.
Jako, że dziś piątek, na naszym stole tradycyjnie ryba. Wędzony łupacz już kiedyś pojawił się na blogu, w bardzo podobnym przepisie, ale ta wersja zupy jest smaczniejsza, więc się nią dzielę. Pod tamtym postem pojawiały się pytania, gdzie kupić wędzonego łupacza. Uprzedzam i odpowiadam - jeśli chodzi o Polskę i rybne zakupy, to nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że szczęścia można próbować w marketach lub specjalistycznych sklepach rybnych.
Poszukajcie, naprawdę warto. Zupa jest pyszna, sycąca, idealna na nadchodzące jesienne dni.
Składniki:
- spory kawał wędzonego łupacza
- por
- duży czerwony ziemniak
- dwie garści świeżego szpinaku
- litr bulionu
- pół szklanki mleka lub śmietanki
- sól, pieprz
- łyżka masła
Pora kroimy i podsmażamy na maśle rozgrzanym w garnku.
Dodajemy obranego i pokrojonego w kostkę ziemniaka, chwilę mieszamy, zalewamy gorącym bulionem, dodajemy mleko, sól i pieprz i gotujemy do miękkości.
Kiedy ziemniak będzie miękki, do zupy dodajemy pokrojoną rybę, gotujemy (dosłownie chwilę) aż ryba zacznie się rozpadać.
Wrzucamy posiekany szpinak, mieszamy i zdejmujemy z gazu.
SMACZNEGO!!!!
Jakiś czas temu dostałam zaproszenie do zabawy od dwóch sympatycznych blogerek. Mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone to, że nie "podaję dalej" ale mam wrażenie że w zabawie brały udział już wszystkie blogi. Ale te 7 faktów o sobie mogę znaleźć :)
- Nie lubię bezczynności. Wręcz nie znoszę nie robić nic. Wiem, że to trochę niezdrowe ale dla mnie
siedzenie na kanapie i popijanie kawy to totalna strata cennego czasu!( co innego picie kawy w
towarzystwie i plotkowanie, ale to też nie za długo)
- Boję się stacji benzynowych i łazienek w nieznanych miejscach (marketach, parkingach, pubach). Moja obawa wynika z tego, że trafię na jakieś nowoczesne urządzenie którego nie będę umiała obsłużyć i narobię sobie wstydu (niestety zdarzało się )
- Jednym z moich hobby jest fotografowanie. Tutaj można zobaczyć wyniki mojego romansu z aparatem.
- Jeszcze jednym moim hobby jest szycie. Tutaj można pooglądać wyniki mojego ( i mojej koleżanki) romansu z maszyną.
- Marzę o domu na wsi, z kozą, krową, kurami i kotem ( a najlepiej z dwoma).
- Włącza mi się instynkt zabójcy, kiedy ktokolwiek dotyka moich uszu.
- Mam dwie córki, bardzo je kocham ale czasami wolałabym pracować w kamieniołomach niż jako matka.
Dziękuję za uwagę.
Zupę rybną jadłam tylko dwa razy w życiu, ale bardzo mi smakowała. Dziwne, że całkiem o niej zapomniałam. Podoba mi się jak najbardziej Twoja propozycja, zwłaszcza, że uwielbiam szpinak. :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, też nie cierpię siedzieć bezczynnie.
Pozdrawiam!
Polecam jeszcze raz zupę i pozdrawiam !
UsuńMoniko niesiedzenie na kanapie jest zdecydowanie zdrowe! Ale jak to tak: bez porannej sesji na kanapie z kawką?
OdpowiedzUsuńMoja poranna sesja to polega na bieganiu z góry na dół w dzikim szale, żeby zdążyć do szkoły z niezbyt współpracującymi dziewczynami. A jak już wracam to kawę owszem pije, ale przy okazji zbierając pozostałości po tym szale :)
UsuńPiękne z tym kamieniołomem!!! Wiem co masz na myśli :) Twoja zupa rybna jest niezwykle oryginalna, dodatek czerwonego ziemniaka, szpinak i łupacz w jednym, to zestaw niewątpliwie działający na wyobraźnię. serdeczności weekendowe!!!!
OdpowiedzUsuńmiło się czegoś dowiedzieć o Tobie ;]
OdpowiedzUsuńpyszna zupka.
Zupa mi się bardzo podoba (zapomniałaś dopisać w składnikach łupacza) i zastanawiam się czy musi być akurat on? Inna wędzona nie wchodzi w grę?
OdpowiedzUsuńCo do 7 punktów: siedząc i pijąc kawę czasem najwięcej się robi: ma się czas na spokojne myślenie;) A z tego może coś dobrego wyniknąć:)
Przypomniało mi się też w związku z Twoją "fobią techniczną w nieznanym miejscu" jak w tym roku będąc w Warszawie i kupując bilet do metra w automacie wrzuciłam monety nie w to miejsce co trzeba (jakaś kieszonka cholera wie po co tam była) i wyciągałam je pilnikiem zaśmiewając się do łez;P
Pozdrawiam i dziękuję za udział (choć częściowy, ale rozumiem) w zabawie:)
Już poprawiłam, dzięki.
UsuńNo właśnie, zapomniałam o różnego rodzaju automatach i wrzucaniu kasy do nich i nerwach z tym związanych :) I jeszcze te wszystkie samochodziki dla dzieci,sterczące w każdym sklepie, nie jeżdżące, kiedy się im zapłaci...:)
U nas zazwyczaj wszelkie zupy rybne maja czerwone, pomidorowe "tlo", a tu prosze!
OdpowiedzUsuńSmietanka, szpinak...pysznie mi to brzmi i wyglada!:) Musze koniecznie przetestowac te wersje;)
Hehehe...praca w kamieniolomach...moze zrealizuj najpierw punkt piaty a wtedy zobaczymy jak bedziesz spiewac:)))
Buzka!:*
Mówisz, że mieszkanie na wsi to ciężka sprawa? Ja kobieta pracująca jestem...:)
UsuńPozdrawiam !
Zacznę od zupy. Lubię rybne, a dodatek szpinaku bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCo do strachu przed publicznymi łazienkami to mogę Cię pocieszyć, że też ich nie lubię. Konkretniej nie lubię się w nich zamykać, a jak idę sama to przecież muszę. Ale to dlatego, że kiedyś się w takiej zacięłam i odcisnęło to na mnie traumę..